Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Bieg Trzech Plaż

Obraz
Cóż to był za dzień! od rana pochmurny i straszył deszczem. Przez chwilę pokropiło nawet...    Foto: Piotr Bilski Na imprezie byliśmy pierwszy raz, chociaż to szósta edycja Biegu Trzech Plaż. Biegaczem nie jestem, to też nie nakręcały mnie wcześniej takie eventy. Jak wiecie, był to dopiero mój drugi bieg „oficjalny”, w którym wziąłem udział. Drugi, w którym pobiegłem wraz z córką. Oczywiście, moja sześciolatka biegła w dziecięcym... Jak zwykle jest to u mnie, bez większego przygotowania biegowego, choć trochę ostatnio pobiegałem. Korzystając z aplikacji mierzącej treningi, po raz pierwszy zaplanowałem sobie, jaki czas chcę osiągnąć. To miały być 32 minuty. Aplikacja pokazała mi 00:33:23. Na przygotowanej przez organizatorów, fajnej trasie prowadzącej leśnymi duktami rudnickiego lasku, mój osobisty organizm mnie zaskoczył. Dopadła mnie „kolka”. Pierwszy raz w życiu dopadła mnie taka mocna, że kląłem na głos. Złapała, to i trzymała mnie jeszcze przed 2km. Moją niemoc zauważył kol

Przemyślenia o Trenerach.

Obraz
Tak siedzę sobie w fotelu samolotu boeing 737-500 i czytam książkę Joanny Jędrzejczyk „Wojowniczka”. Jednak muszę przerwać lekturę pierwszego rozdziału, muszę się na chwilę zatrzymać. Zastanawiam się, jak to jest: pisać w chmurach… Potrzebuję spisać swoje przemyślenia na temat motywacji przekazywanej przez trenerów.  Często zapominają oni o rozmawianiu ze swoimi zawodnikami. Nie chodzi mi o rozmowy typu: „dziś zrobimy parter, ale najpierw 50 padnij powstań” itp. Uważam, że trenerzy często zapominają o zwykłym „jak się czujesz”? Serio! Na ostatnim treningu CrossFit, przed moim urlopem, podszedł do mnie trener Grzegorz i zapytał: "jak się czujesz, jak forma"? Nie wiem, czy zauważył, jak ostro zasuwam. Musiał zauważyć. Przecież na sali trudno mnie nie zauważyć. Niemniej, jego słowa bardzo mnie zmobilizowały. Na tyle, że aż wyjeżdżać mi się nie chciało. Najlepiej nazajutrz pofrunąłbym na salę i zasuwał dalej. No… ale urlop był konieczny. Oprócz obowiązków, czeka mnie odpoczyn

Nowy wymiar Polskiego MMA.

Obraz
Starałem się nie czytać opinii i komentarzy zamieszczanych w Internecie na temat gali. Ba, nawet nie oglądałem jeszcze żadnego wywiadu z zawodnikami biorącymi udział w KSW 39. Dlaczego? A no po to, by nie sugerować się zdaniem innych. Nie jestem fachowcem i nie raz się myliłem w osądzie, nie zawsze miałem rację, czy też coś głupiego palnąłem. Ale mimo to, dzisiaj znów odniosę się do minionych sportowych potyczek, do największego wydarzenia tego typu na świeci. Moje przemyślenia, mam nadzieje, przeczytacie i podzielicie się swoimi w komentarzach. Zacznę od żalu z powodu swojej nieobecności w Warszawie. Mimo, iż nie lubię buraczych komentarzy tak zwanych Januszów, czy Andrzejów - kibiców (no cóż… też mnie się to nie podoba - hehe), mimo, że nie lubię ogromnych skupisk ludzi, bo jakoś tak się ostatnio wyciszyłem… żal, że nie było mnie na Narodowym 27 maja 2017. Ciary przechodziły już na sam widok wypełnionych po brzegi trybun. Ile tam mogło być ludu? 58, 59, 60 tysięcy? Naród na Narodo

Tutaj rządzi KSW

Obraz
Tak się składa, że należę do osób, które znają KSW od samego początku jej istnienia. Pierwsze gale, o których docierały do mnie informacje, były szeroko komentowane przez ludzi z mojego otoczenia. Prywatne zbiory o KSW. Pamiętam te emocję, które towarzyszyły dyskusjom na ten temat . Pamiętam też, jedną z gal, którą oglądałem w TV z moim nieżyjącym już dziadkiem. Od zawsze interesował się boksem - a teraz, nie mógł zrozumieć "dlaczego oni się tak tarzają". Nie próbowałem tłumaczyć dziadkowi, o co w tych potyczkach biega. Sam zresztą mało wtedy o tym wiedziałem. Lata mijały. Nastała era Pudziana. Świat na punkcie MMA oszalał. Jakież to były wtedy rozmowy. Wszędzie tylko Pudzian, Pudzian... Otwierałeś lodówkę i wyskakiwał z niej najpopularniejszy wtedy strongmen - Pudzianowski. Ale czy tylko dzięki temu siłaczowi, znane jest w Polsce MMA? Uważam, że nie!  My, Polacy, jesteśmy skomplikowanym ale silnym narodem. Mocnym, walecznym, wytrwałym i zaangażowanym w sprawę. J

VIII Kwidzyński Bieg Papiernika

Obraz
Kwidzyński Bieg Papiernika zaliczony. Za namową znajomego, trochę na spontanie, uczestniczyłem w cyklicznej imprezie, która co roku łączy tysiące biegaczy. Wpisowego brak, wielu więc zapisało się ale… zabrakło ich na starcie. Widziałem numer startowy powyżej 5 tysięcy. Bieg ukończyło, o ile pamiętam, 3433 uczestników. Dziwne to jakieś… poza kilkoma przypadkami zasłabnięcia, no i może losowymi - po co się zapisywać na bieg, jeśli nie chce się biegać? O mojej nienawiści do biegania wszyscy już wiecie. Biegam sporadycznie. Ups! Przecież ja prawie wcale nie biegam. Hehe. Każdy kilometr w moich nogach, to wyczyn. Serio. Pisałem już o tym, że po 2km, nudzi mi się bieganie, i wracam. No chyba, że biegam w dobrym towarzystwie, tak jak to jest ostatnio, ze swoją partnerką. Wtedy przebiegam po 6-7km. Wracając do sobotniego biegu… Po to, żeby przebiec ponad 10000 m w upalny dzień, musiałem przebyć ponad 30km. Szok. Na miejscu, na 3 godziny przed właściwym biegiem, ludzie biegali… tam i z powro

Pierwszy kontakt ze sportem.

Obraz
Pamiętam ten dzień tak, jak byłoby to wczoraj. No może kilka dni temu. Nadal mam w nozdrzach ten charakterystyczny zapach chłodnej i ciemnej szatni. Pamiętam moment, tą niepewność: w którym miejscu położyć plecak i gdzie postawić buty, i czy aby na pewno trzeba oprócz spodenek nałożyć bluzę i czapkę. Kolega Michał, który mnie tam zabrał, tak się ubierał… to chyba tak trzeba – myślałem. Nie pamiętam, jak to się stało, że zdecydowałem się pójść z nim (Michałem). Pójść właśnie „tam”... Pamiętam tylko, że wtedy byłem bardzo zbuntowany, naładowany i gotowy. Byłem przygotowany a to, żeby się z kimś bić. Michała poznałem na praktykach zawodowych. Prawdopodobnie, w czasie jakiejś tam rozmowy, wypłynęło, że on trenuje. No i jakoś tak ja, Andrzej, zahaczyłem o temat. Spontanicznie zadecydowałem, że spróbuję. No i tak się stało. A w głowie kłębiły się myśli: wreszcie będę się lał i nikt mnie za to nie ukarze. Możliwe, że do teraz bywa, że laicy myślą, iż na salach treningowych boksu, karate, cz

KSW 39 - Moje typy.

W mojej ocenie tak będą wyglądały rezultaty walk po KSW 39. Ariane Lipski - Diana Belbita Wygrana Ariane decyzją sędziów. Popek Monster - Robert Burneika Wygra Popek. Chociaż wolałbym tej walki nie typować :) Marcin Różalski - Fernando Rodrigues Jr. Fernando podda Marcina w drugiej rundzie. Mamed Khalidov - Borys Mańkowski Borys decyzją sędziów. Karol Bedorf - Michał Kita Karol wygra decyzją. (ew. podda Michała w 3 rundzie) Mariusz Pudzianowski - Tyberiusz Kowalczyk Wygrana Mariusza w pierwszej rundzie. Łukasz Jurkowski - Rameau Thierrym Sokoudjou Łukasz przegra decyzją sędziów. Marcin Wrzosek - Kleber Koike Erbst Wrzosek znokautuje Koike, pierwsza lub druga runda. Tomasz Narkun - Marcin Wójcik Narkun wygra przez nokaut. Mateusz Gamrot - Norman Parke Gamer podda Perke w drugiej rundzie.  Damian Janikowski - Julio Gallegos  Janikowski wygra przez nokaut. Stawiam pierwszą rundę.  

Nienawiść do biegania. #2

Obraz
Sport - lekarstwo na zło. Pisałem przecież już o tym. Sam ciągle potrzebuję tego lekarstwa. Kiedyś, na każde niepowodzenie, pakowałem się w kolejny kłopot. Każdą pomyłkę, przeplatałem kolejnym zagmatwaniem. Od kiedy wróciłem do czynnego uprawiania sportu, czuję się inaczej. I tak jest od półtora roku. Jest lepiej. Już tak się nie męczę sam w swoim towarzystwie, jak to bywało kiedyś. Kiedy zostawiają Ciebie ludzie, czy to z twojego powodu, czy - czasami sami się zaplątują... szuka się ukojenia w nałogach, czasem w sporcie. Każdy ma inaczej. Ale bredzę. Powinno być o tym, co tytuł zapowiada. Zacznę więc od nowa. Nienawidzę biegać! I, o! Każdy z nas wie, że od nienawiści do miłości może prowadzić wspólna droga. A może wcale nie ma takiej drogi?. Biegania nie polubię, to wiem. Nie wyobrażam sobie, jak można każdego dnia wychodzić z ciepłego domku i biec samemu w siną dal. Tak mocno samego siebie nie lubię, żeby poświęcać to ciepełko, hehe. Bieganie w towarzystwie, to już jednak coś inne

Sport lekiem na całe zło...! #2

Napisałem kiedyś bloga z takim oto tytułem: Sport lekiem na całe zło...! . Dziś mam więcej do powiedzenia na temat lekarstwa pod nazwą sport. Sport powinien być przepisywany na receptę malkontentom. Owy specyfik otrzymywaliby wredni klienci supermarketów, którzy słownie maltretują pracowników przy kasach. Tym, którzy do butików wchodzą bez słów: "dzień dobry". Tym, którzy na pytanie ekspedientki: "czy mogę doradzić?", fukają: "zawołam". Zawołam… zawołam… Wszyscy (może nie wszyscy) Ci ważni, zazwyczaj są życiowymi nieudacznikami - nie boję się użyć tych słów. Bo jak nazwać odreagowywanie się na innych z powodu prywatnych niepowodzeń, braku pomysłu na siebie, braku egzystencjalnego punktu zaczepienia; odreagowywanie się na pracownikach sklepów? Zapominają niestety Oni, że pracownicy mają za sobą często dziesiątki szkoleń, które edukują ich właśnie pod takie zachowanie w stosunku do klientów. Albo mają jakiegoś kierownika, lub tzw. regionalnego, który monit

Bez treningu tydzień, co to będzie?

Opadł już kurz bitewny na arenach  ADCC w Łomiankach. Co ja piszę? To nie bitwy były, to wojny... Taki tumult panował w sobotę, że hej! Niedziela minęła na odpoczynku. Bo czasem trzeba. Tym bardziej, że obowiązki zawodowe wypełnią mi prawie cały tydzień po brzegi. Jednak poniedziałek należał do mnie – nie odpuściłem. Na przekór wszelkim przeciwnościom stawiłem się na treningu. Pisząc te słowa, ledwo zipię. Jadę na drugi koniec Polski. Będę wyłączony z treningów na tydzień. Po każdym powrocie  z zawodów wracałem, powiedzmy, zadowolony. Ale po przegranych - zniechęcony do dalszych treningów. I  jeśli nawet się nie przyznawałem do tego, to tak było. Teraz jest odwrotnie. Chęci do pracy nad własnym rozwojem i doskonaleniem mam. Ale wiadomo: samo się nie zrobi! Teraz trzeba założyć sobie kolejny cel, kolejne wyzwanie i dążyć do realizacji tychże. Sportowa Polska rozwija się w takim tempie, że trzeba dobrze się napocić, by nadążyć. W każdy weekend organizowane są zawody i imprezy. Te mniejsz

XIII Mistrzostwa Polski Submission Fighting

Obraz
Mistrzostwami Polski ADCC zainteresowałem się w ubiegłym roku. Planowałem pojechać na imprezę jako widz. Dodatkowo dostałem akredytację z możliwością robienia zdjęć przy matach. Niestety, nie było mi dane być... Mimo to, zdjęcia z mistrzostw pojawiły się na mojej stronie. Wtedy nie myślałem o tym, że kiedykolwiek w ADCC wystartuję. Pod koniec ubiegłego roku wpadłem na pomysł, żeby jednak na te mistrzostwa się przygotować. Rozpocząłem grę. Zaplanowałem sobie cykl przygotowań. Odpuściłem nawet inne wydarzenia. Odpuściłem Mistrzostwa Jiu Jitsu No Gi w Luboniu. Starałem się jak mogłem, by każdy wolny czas poświęci doskonaleniu swojej formy. Swoją aktywność zwiększyłem i sportowo, i w mediach społecznościowych. Skoro coś się dzieje, to czemu tego nie pokazać. Najważniejszym etapem moich przygotowań, był udział w sparingowym obozie w Cetniewie. Długo będę wspominał ten fantastyczny weekend. Jeszcze przed Piranha Camp wiedziałem, że chcę wystartować w dwóch kategoriach. Tak też się stało.

piszę mało, trenuję dużo #3

Obraz
Sam nie dowierzam… nieprawdopodobne co zrobiłem przez ostatni czas w swoim życiu? Pochylam się nad zmianami jakie w nim nastąpiły… w mojej codzienności, w grafiku mojej egzystencji. Pisałem już o tym, że sam rozpisuję sobie plany treningowe. Sam planuję kiedy, gdzie, co i jak mam robić, i jak chcę przygotowywać się do walk. Jak to mi wychodzi? Dobrze. Czuję się dobrze. Jestem w najlepszej formie jaką do tej pory miałem. Nigdy wcześniej nie czułem się tak mocny sportowo. Taki sportowy tryb życia nie jest łatwy. Jeszcze niedawno sam byłem malkontentem jakich mało. Wszystko mi nie pasowało. A jak już ktoś coś osiągnął, myślałem sobie: pewnie ktoś mu pomagał, pewnie ktoś w niego inwestuje… Tak sobie myślałem. Teraz wiem, że można! Nawet bez większego wkładu finansowego – można osiągnąć przyzwoitą formę sportową. Uwierzyłem, bo jestem tego dowodem. To i treningi czasem robię w domu lub "na podwórku". Każdy z nas ma inne priorytety. Moim priorytetem stało się realizowanie własny

Live in Studio.

Obraz
Live in studio… Oglądaliście galę KSW, która odbyła się w studio telewizyjnym? Jak zdążyliśmy się przyzwyczaić, Konfrontacja Sztuk Walki robi ciekawe gale od lat. Tym razem "studio" zostało przygotowane inaczej jak zwykle. Nie było wejść zawodników do klatki. Nie było świateł, muzyki i dymu. Chociaż lubię taką oprawę, przyznać muszę, że nowe rozwiązanie przypadło mi do gustu. Juras i Janisz na wizji, przed każdą walką, w rozmowach komentatorów… jest nowość. Zawsze tylko ich głosy słyszymy. Fajne rozwiązanie. Intrygujące było słyszeć podpowiedzi wykrzykiwane z narożnika każdego z zawodników. Słychać też było uwagi trenerów. Ciekawe byłoby podłączenie tam większej ilości mikrofonów po godzinie 22.00 . Na jedną z takich gal zaprosiłbym na widownię tylko zawodników/blogerów/fachowców i skierował na nich więcej kamer. Jakież reakcje, opinie i emocje moglibyśmy obserwować na żywo… To by było coś. W płynnym odbiorze transmisji przeszkadzała mi ilość reklam. Dramat. Jeśli ktoś ogląda

Piranha Grappling Camp - Cetniewo

Obraz
Cetniewo, Ośrodek Przygotowań Olimpijskich im. Feliksa Sztamma we Władysławowie. Nadmorski kurort, pokoje „z widokiem na morze”… Otwierasz okno i… czujesz smak morskiej soli w ustach. A tak serio, miejsce wymarzone na obóz sportowy. Termin też dobry: 31.03-02.04. Cisza, spokój,wiosna… Organizatorem obozu był klub Piranha z Gdyni i ludzie: Piotr Pędziszewski, Zbigniew "Zybi" Tyszka i… przepraszam, zapomniałem nazwiska człowieka, który był ważnym w organizacji przedsięwzięcia, a o którym wspominaliście ;). Początkowo było 50 miejsc obozowych. Rozeszły się one w trymiga. Udało mi się zaklepać miejsce w tej pierwszej turze dzięki pomocy osób zaprzyjaźnionych. Późnej dorzucono kolejne 20 pakietów. Te też rozeszły się na pniu. Od momentu ogłoszenia terminu obozu i informacji, kto zadeklarował swoją na nim obecność, to nic dziwnego. Długo nie musiałem się zastanawiać. Blisko, niewielkie koszta, zajebiści zawodnicy polskich mat. Decyzja mogła być tylko jedna – jadę. Powiem Wam szc

Nienawidzę poniedziałku.

Nie ja pierwszy o tym napiszę i, za pewne nie ostatni. Czuję jednak wewnętrzną potrzebę skrobnięcia kilku zdań na ten temat... Sport jest lekiem na problemy… Tak po prostu, tak… Już masz lepszy nastrój. Skąd biorą się takie zmiany nastroju. Wczoraj  miałem dzień bez słońca... Wiadomo; poniedziałek, który do godziny 15.00  ciągnął się jak flaki z olejem. Ziewałem… ziewałem... myślałem, że głowa pęknie mi od natłoku jakiś tam informacji. Wklepywanych do Excela. Wybija 15.30. Wszedłem. Na Sali znalazłem się chwilkę po robocie. I to,  jakby nagle odsłoniła się kurtyna… i zawrzała cala widownia. Zapomniałem o wszystkim. O tym, co mnie dotychczas irytowało; nastąpił wybuch energii. I ta energia… energia towarzyszyła mi do samego wieczora. Jak to jest ważne, kiedy wybierasz się z  córką na naukę jazdy na rowerze. To na prawdę jest prawdziwe wyzwanie.  Bieganie / latanie /czuwanie… tak to już jest z tymi córkowymi ojcami…  jazda na dwóch kołach dla prawdziwej kobietki i jej ojczulka to jest T

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ #10 Mateusz Siński

Obraz
Mateusz Siński - zawodnik MMA, uczestnik drugiej edycji MMAstar, weganin, posiadacz purpurowego pasa BJJ to kolejny mój rozmówca. To już 10 – ty Strzał w Dziesiątkę i drugi wywiad, w którym gość odpowiedział na moje pytania w formie pisemnej. Zapraszam do lektury. Mały jubileusz ogromnie cieszy, nawiguje na przyszłość. Mam już zaplanowane kolejne odcinki Strzału w Dziesiątkę. Forma prezentacji interesujących sportowych postaci będzie taka sama. Już czas na kolejną 10 - tkę. 1. Zacznijmy od pytania podstawowego: jak i kiedy zaczęła się Twoja przygoda ze sportami walki? Moja przygoda ze sztukami walki zaczęła się, jak poszedłem do liceum. Właściwie to w wakacje przed liceum. Skończyłem wtedy trenować pływanie i razem z moim przyjacielem poszliśmy na pierwszy trening BJJ do Radka Turka. Wtedy był to jeszcze Alliance Team, a treningi odbywały się w sali zapaśniczej na Gwardii - to był niepowtarzalny klimat. Mieliśmy po 16 lat i szybko odnaleźliśmy się w nowym sporcie. Bartek do

piszę mało, trenuję dużo #2

Obraz
Mało piszę dużo trenuję... Był już taki wpis, a dzisiaj druga jego część. Oto 6-ty dzień, w czasie których zrobiłem dwa treningi pod rząd. To nie takie łatwe. Przecież mam pracę zarobkową, różne obowiązki życiowe i czasami… zwykłego lenia. Nadal ciężko mi się wypowiadać na temat przygotowań do zawodów. Pozwolę jednak sobie napisać, jak zaplanowałam swoje przygotowania. Obecnie robię dwa treningi – jeden po drugim lub rano wieczór. Zaraz po treningu na macie, robię drugi - obwodowy kondycyjny. Jak nie na macie, to cisnę kondycyjne i rozruchowe z rozciąganiem. Zdecydowałem, że będę trenował 6 dni w tygodniu, i jeden dzień odpoczynku. I tak - do ostatniego tygodnia przed startem. Mam więc jakieś 4 tygodnie przygotowań i tydzień "odpoczynku". Oczywiście, wcześniej nie leżałem bykiem. Trenowałem... Zastanawiam się, czy taki plan działania przyniesie oczekiwane przeze mnie wyniki? Oby się sprawdził. Eksperymentuję z własnymi możliwościami i trudną kontuzją. Do tego wszystkiego, d

Otwarcie HEROBOX.

Obraz
Jak tylko pojawiła się informacja o powstającym w Świeciu klubie, wiedziałem, że należy być na uroczystości jego otwarcia. Sobotnie południe było dla HEROBOXa. Nazwa to totalny odpał. Świetny pomysł. Marcina Wojtasińskiego obserwuję od pewnego czasu na instagramie i wiem, ile gość potrafi. Jest to osoba, która Cross trening pokochała i nim żyje każdego dnia. Wybrałem się na oficjalne otwarcie, by obejrzeć efekt jego ciężkiej pracy . Zaadoptowanie pomieszczenia na salę, przygotowanie zaplecza, wyposażenie w sprzęt, sprawy papierkowe… ile determinacji trzeba. Ta cała logistyka… eh. I oto jest HEROBOX. Pomieszczenia po magazynach, to już pewnie codzienność, jeśli chodzi o boxy. W wielu nie byłem, bo to bodaj dopiero 5 sala do tego typu treningów, którą odwiedziłem. Dużo jednak czytałem, dużo obserwuję, i chyba tak jest. Totalny oldshool. Klub znalazłem szybko, mimo tego, że Świecia praktycznie nie znam. Na wjeździe na kompleks strzałeczki kierunkowe poprowadziły mnie pod same drzwi. Na

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ #9 Foxiak Moja droga w BJJ

Obraz
Foxiak – dobry chłop. Szymon Lisiak, Polak mieszkający na stałe w Anglii. Trenuje Brazylijskie Jiu Jitsu. To ono odmieniło jego życie. Można to zauważyć, obserwując jego stronę. Foxiaka poznałem na facebooku. Ot, takie czasy. Z Szymonem można pogadać o wielu sprawach, i to nie koniecznie związanych ze sportem. Wspólna pasja przyczyniła się do nagrania kolejnego Strzału w Dziesiątkę. Interesowało mnie, jak wygląda BJJ w UK. Stąd pytania do Foxiaka o zawody na Wyspach. Zapraszam Was na mój kanał YT. Dziękuję Szymonowi za poświęcony czas, za zgranie i montaż odpowiedzi na 10 moich pytań. Poniżej pytania, na które uzyskacie odpowiedź w 9 odcinku Strzału w Dziesiątkę: Cześć Foxiak! 1. Skąd pochodzisz i czym się zajmujesz? 2. Kiedy rozpoczęła się twoja przygoda z BJJ? 3. U kogo trenujesz? Jak trafiłeś na treningi tego trenera? 4. Ciekawi mnie społeczność BJJ w Anglii. Wiesz, ile klubów jest w twoim mieście, regionie? 5. Jak wyglądają zawody na Wyspach? Jak duża jes

Wtorkowy Trening w czwartek.

Obraz
Wtorkowy Trening - w czwartek. Wtorkowy Trening, to grupa biegaczy, która spotyka się, by się porozciągać. Troszkę biegają, troszkę mobility i duuużo uśmiechu. Kiedyś, tak - przy luźnej rozmowie, dostałem zaproszenie. Skorzystałem, a jakże by przebiec dystans 400 m w 69 sekund. I stało się, wygrałem bieg. Miałem najlepszy czas. Ups. Gnałem ile sił w nogach, bo nie chciałem być ostatni…(hehe) i taka niespodzianka. Jednak nie chodziło tu o wyniki. Dawidowi dziękuję za zaproszenie, za wspólne bieganie, za wspaniałą akcję charytatywną, do której mogłem się przyłączyć. Wczoraj bowiem grupa dołączyła do akcji #400heartbeat (https://www.siepomaga.pl/serduszkoweroniki2). Pozdrawiam ekipę Wtorkowego Treningu. Do następnego spotkania.

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ #8 Piotr "Leda" Walawski

Obraz
foto: prywatne zbiory Piotra. Strzał w dziesiątkę! Kolejna odsłona programu! Za chwilę – nowość! Były pytania na planszy, były zadawane przeze mnie. Teraz pytania i odpowiedzi pisane. Chcę przekazywać Wam więcej... Chcę przybliżać informacje co i gdzie dzieje się w Polsce w obszarze moich zainteresowań sportowych. Dziś pierwszy taki wywiad. Spokojnie – video też będzie, i to niebawem. Zapraszam do przeczytania wywiadu z Piotrkiem Walawskim, młodym, ambitnym zawodnikiem MMA z Łodzi. Jego amatorski rekord w MMA, to 34-10, zawodowy 2-1. Przeczytajcie, co ma do powiedzenia o swoich przeżyciach sportowych i co myśli o Trybsonie. TZN: Witaj Piotrze! 1. Powiedz, skąd pochodzisz, od kiedy i gdzie trenujesz?  Piotr: Cześć , witam wszystkich .Pochodzę z Łodzi , MMA zacząłem trenować pod koniec 2011 roku (miałem wtedy 14 lat ) aktualnie trenuje w Shark Top Team ale często odwiedzam też takie kluby jak Octopus Łódź i BoneBreakers Zgierz TZN: 2. Co skłoniło Ciebie do wybrania szt