Tutaj rządzi KSW

Tak się składa, że należę do osób, które znają KSW od samego początku jej istnienia. Pierwsze gale, o których docierały do mnie informacje, były szeroko komentowane przez ludzi z mojego otoczenia.
Prywatne zbiory o KSW.

Pamiętam te emocję, które towarzyszyły dyskusjom na ten temat . Pamiętam też, jedną z gal, którą oglądałem w TV z moim nieżyjącym już dziadkiem. Od zawsze interesował się boksem - a teraz, nie mógł zrozumieć "dlaczego oni się tak tarzają". Nie próbowałem tłumaczyć dziadkowi, o co w tych potyczkach biega. Sam zresztą mało wtedy o tym wiedziałem. Lata mijały. Nastała era Pudziana. Świat na punkcie MMA oszalał. Jakież to były wtedy rozmowy. Wszędzie tylko Pudzian, Pudzian... Otwierałeś lodówkę i wyskakiwał z niej najpopularniejszy wtedy strongmen - Pudzianowski. Ale czy tylko dzięki temu siłaczowi, znane jest w Polsce MMA? Uważam, że nie! 

My, Polacy, jesteśmy skomplikowanym ale silnym narodem. Mocnym, walecznym, wytrwałym i zaangażowanym w sprawę. Jaka by to nie była sprawa. Ponoć jesteśmy najwaleczniejszym narodem. Jesteśmy żądni walki z dziada, pradziada. Stąd też miłość do sztuk walki wręcz. Walki, która nas - Polaków, tak ekscytuje. My, Słowianie, jesteśmy przecież narodem o cechach barbarzyńskich - czy się to komuś podoba, czy nie. 

Wróćmy jednak do samej gali. Do tej, która nadchodzi wielkimi krokami. To już tylko godziny dzielą nas od historycznej batalii, która odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Kiedy oddawano stadion do użytku, kto pomyślałby, że odbędzie się na nim największa w Europie, jedna z największych na świecie, gala MMA. Chyba sami włodarze wtedy o tym nie marzyli. Największy obiekt sportowy w Polsce i najlepsza karta walk w historii. Tutaj się na chwilę zatrzymam i powiem tak: czytam wiele komentarzy na temat MMA w kraju. Nadal pisze się, że to cyrk i żenada. Oczywiście mowa o walkach typu Koksu vs. Popek. Ale czy nie jest tak, że te "śmieszne" walki, przyjmują inny wymiaru? Czyż nie jest tak, że wielu z nas czeka na tą zabawę? Pisałem już o tym chyba przy gali w Krakowie. Wielu wyśmiewa, a jednak ogląda. Ot, polska mentalność (nie ujmując nikomu). Osobiście, z wielu względów, na galę nie jadę. Będę oglądał relację z imprezy za pośrednictwem przekazu TV. Pomimo, że lubię oglądać walki na żywo, to domowa widownia pozwala mi na spokojną analizę następujących po sobie zdarzeń. Uważniej mogę obserwować poczynania zawodników, powtórki i wsłuchiwać się w komentarze. Szkoda, że w sobotę zabraknie komentarzy Jurasa. Za to zobaczymy go po wielu latach w klatce. Całe to wydarzenie obejrzę sobie w spokoju i… na sto procent, nie zabraknie mojego komentarza na mojej stronie. Może jakaś większa "relacja" - zobaczymy. 

Drodzy czytelnicy, Ci którzy jedziecie do Warszawy i Ci, którzy oglądać będziecie relacje z gali w klubach, czy w domowym zaciszu - życzę Wam dobrego odbioru, wielu sportowych przeżyć i obiektywizmu w późniejszych komentarzach. Bywajcie w zdrowiu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ #10 Mateusz Siński

Sport lekiem na całe zło...! (wpis zawiera wulgaryzmy)

Poniedziałkowy ból.