Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2016

22 pompki dla weteranów cierpiących na PTSD

Obraz
Dzień 1. 27.08.2016 r. Troszkę informacji o akcji:  przeczytaj Do tej „akcji" zaprosił mnie kolega Szymon Foxiak . Temat przemyślałem... wart zastanowienia się... i przyłączyłem się do „pompowania” dla weteranów. Myśląc o weteranach, pamiętam o żołnierzach walczących na współczesnych frontach(nie nasze wojny), ale również o tych, którzy walczyli z komunizmem, o Żołnierzach Niezłomnych. Aby akcja miała sens i właściwy wymiar, rozpoczynam nominacje. Dziś pada na Bartka Iwisia Iwickiego. Każdego dnia odłożę parę grosików. A na koniec akcji przekażę zgromadzoną kwotę na rzecz weterana lub na fundację wspierającą cierpiących na zespół stresu pourazowego (mam 22 dni na wybór). Po zrealizowaniu postawionego sobie zadania opiszę Wam kogo lub jaką fundację wesprę. W tym blogu codziennie będę wstawiał aktualizację. PAMIĘTAJCIE: AKCJA BEZ WSPARCIA FINANSOWEGO NIE MA SENSU. Pamiętam durne wylewanie sobie wody na głowy? To TA akcja: 22 pompki - ma sens. Materiał nagrany w Toruńskim ZO

Złe żarcie czy zły człowiek? (uwaga wulgaryzmy)

O… kurwa! Czytaliście wieści na temat antybiotyków w żarciu z Biedronki i nie tylko? Przeraziliście się? I gówno… ! Myślimy i mówimy: cóż to za źli ludzie wprowadzili do obrotu jedzenie nafaszerowane antybiotykami. Przecież od dawna wiadomo, że jedzenie jest faszerowane świństwami, i nikt tu Ameryki nie odkrywa. Jak myślicie? Skąd biorą się wszystkie choróbska? RAKI, nadwagi, słabości organizmu, inne dziwactwa? Wiadomo, że dużo "parszywych" dodatków idzie w nas z kurników, z pól, z fabryk. Można byłoby zastanowić się też nad zdrową żywnością. Taa… Czy mamy pewność, że nie ma w nich "dziwnych dodatków". Przecież papier przyjmie wszystko. Na opakowaniach produktów można nadrukować wszystko. No, jaka pewność, że nie ma tam jakiegoś E, hormonów, antybiotyków? Pójdźmy dalej. Veganie, to trochę do Was. Kupujecie tylko "zielone". Jaką macie pewność, że wszystko wyrosło bez wspomagaczy, ulepszaczy, bez zawartości strzykawek, oprysków na skórkę owoców, warzyw? Dojr

Z życiem na remis.

. … "moja walka to ból i gniew... długa droga po życia kres... walka moja, walka nieustająca..." Wielu z nas ma tak… tak, że walczymy każdego dnia. Walczymy o lepsze jutro, często popełniając błędy, czasem zdobywając "punkty" w ringu życia, a czasem padamy na deski po ciężkim nokaucie. Grunt, to potrafić przyznać się do porażki, do błędu, zwiesić głowę i... dźwignąć się, by walczyć dalej. Wyciągnąć wnioski z poprzedniej "rundy". Jestem pośród tych, którzy w życiu wiele przegrali. Mimo to, walczę dalej. Jestem też pośród tych, którzy coś wygrali. Jestem zatem, jakby na remis z życiem. …  "moja walka uczy mnie żyć, daje wiarę..." Tak na wszelki wypadek: jakby ktoś nie rozumiał o czym sklecam zdania – to sport daje mi dużo sił, nawet wtedy, gdy "brakuje sił"- tych fizycznych. Każdego, kto ma słabą motywację, zachęcam do podjęcia kroków takich jak ja. Zdecydowanych kroków. Zachęcam do uprawiania sportu. Jeśli nic nie trenowaliście, zacz

Koniec wakacji.

Obraz
Wielkimi krokami zbliża się koniec wakacji. Za chwilę młodzież i dzieciaki wrócą do szkolnych ław. Nauczyciele przygotowują się do rozpoczęcia kolejnej z nimi walki/rywalizacji. Wielu z nas, tych. którzy w wakacje odpoczywali, wróci na sale. Wrócili do treningów. Wiele nowych osób pojawi się w salach treningowych każdej z dyscyplin sportowych - bo to wrzesień przecież… W sporcie, to taki trochę… noworoczny okres postanowień. Sale zapełniają się osobami, które chcą w nowym sezonie sportowym, dać sobie szansę i rozpocząć swoją drogę do kariery zawodniczej. Jak powiada wielu trenerów, duża ilość z wrześniowych zapaleńców odpuszcza już w październiku. Wielu jednak zostaje na dłużej, czasem na całe życie. Ci, którzy w wakacje nie przerwali treningów, zmierzą się z kolejnymi wyzwaniami. Wszystkim, dokładnie – wszystkim, życzę braku kontuzji i… tylko sukcesów w „nowym sportowym roku”. Do spotkań i do zobaczenia na salach treningowych i… na zawodach! Niech będzie z Wami moc!  Zapraszam

Nienawiść do sportu.

Obraz
Kiedy wracałem do sportu, wybierając MMA/BJJ, mówiono mi: pokochasz ten sport. Czytam na wielu profilach, blogach, forach, jak ich autorzy „kochają”(to, tamto i jeszcze coś)". Gdy szedłem niedawno na CrossFit, znowu usłyszałem "pokochasz ten sport". Zastanawiam się nad tym od kilku dni... ja szczerze NIENAWIDZĘ. Powaga, moi drodzy, nienawidzę. Tak go nienawidzę, że chcę go "pokonać". Dać mu "po ryju". Nagrzać tak, jak najgorszemu, znienawidzonemu wrogowi. Tak na sto procent. Też tak nieraz macie... kogoś nie lubicie, nienawidzicie i rywalizujecie z nim. Nawet jeśli rywalizacja jest nieświadoma, to jest. Jestem obecnie w takim miejscu, że rywalizuję sam ze sobą. Bo przecież trudno jest wskoczyć na wyższy level. Rywalizuję ze sportem jak z wrogiem. Chce być lepszy od wroga - wygrać. Nowe umiejętności po trzydziestce są nie łatwe do zapamiętania, wyuczenia, utrzymania. Stąd moje przemyślenia. Jest też tak "kto się lubi ten się czubi" wi

Wakacje w kimonie.

Tydzień… siedem dni i… więcej treningów w GI niż w dotychczasowej "karierze". Czy się czegoś nauczyłem? Ufam, że tak. Przecież, każde nowe doświadczenie jest ważne. Wiem, że BJJ bardzo mnie podkręca, nęci, daje szczególny wymiar wewnętrznego spokoju. Pomaga odpocząć od codzienności. Wakacje z treningami w tle... treningi w czasie wakacji – czemu nie. Trenować z ludźmi, którzy swoją przygodę z Brazylijskim Jiu Jitsu, zaczęli dużo wcześniej ode mnie. Mało tego, mają „nazwiska”, mają osiągnięcia, to dopiero prawdziwy zaszczyt. Cóż ja – czuję się szczęściarzem. Oprócz treningów z Adamem w Warszawie i Karoliną w Koładce, miałem okazję poznać Jędrzeja Loskę. Szkoda tylko, że miał akurat urlop, również od treningów. Zostało tylko napisać: jestem zadowolony.

Trening w GI - Kołatka

Obraz
Wróciłem… wróciłem by trenować z najlepszymi. Jestem, trenuję, robię to co lubię. Wróciłem do sportowej aktywności. Po treningu w Warszawie, przemieściłem się do odległej Kołatki. Miejsce to znane jest z obozów Brazylijskiego Jiu Jitsu, i nie tylko. W tym okresie jeden z takich trwał.  Miejsce świetne na aktywny i bierny odpoczynek. Pod bacznym okiem Karoliny Zawodnik uczestniczyłem w 2 treningach.  Na dobry poranek - ok 5 km biegania po okolicznych lasach. Nienawidzę biegać, tam jakoś udało się przemóc. (UWAGA! teren obok kompleksu wypoczynkowego, to mrowiskowa metropolia. Dosłownie). Wieczorami… spotkanie u Karoliny na treningu w GI. Nie ukrywam, że GI, to nadal dla mnie nowość. I, lubię tego typu nowości. Mniej sparaliżowane ruchy, poznawanie podstaw i trudniejszych technik - bomba. Dziękuję Karolinie za umożliwienie potrenowania mimo tak wielu obowiązków. 

Trening w GI - Warszawa

Obraz
"wakacje, znowu są wakacje..."  Jedni odpoczywają plażując, leniuchują bez planów, jeszcze inni szukają przygody, wyjątkowych atrakcji. Ja znalazłem taką atrakcję – sportowe spotkanie w stołecznym mieście. Na warszawskiej macie LFC, z Adamem i Krzyśkiem, spędziłem przemiłe dwie godzin z Brazylijskim Jiu Jitsu. Ci, którzy śledzą mojego Facebooka, wiedzą, że w GI nie trenuję wcale. Był to mój drugi trening w życiu w kimonie. Cenne porady, cenne podpowiedzi, cenne towarzystwo, nowe doświadczenie. Świetni ludzie… Fajnie jest się wyrwać na trening do innego klubu, do innego miasta. Można tu zweryfikować swoje umiejętności. Trening w GI nadal mnie paraliżuje, zeruje wszelkie zdobyte przeze mnie umiejętności. Jednocześnie mobilizuje, pobudza do działania, napełnia żagle dobrym wiatrem. Jeszcze raz, dzięki. No, i jeszcze taka mała dygresja: trenujący obok, Janek Błachowicz zaprosił nas do wspólnej fotografii. Fajnie jest :)