Minął rok...

Rok… 365 dni. Rok zmian, nowych przeżyć, doznań, nowych znajomości. Rok, który nauczył mnie dystansu do samego siebie, pozwolił na nowe spojrzenia na otaczającą mnie rzeczywistość. W tym czasie zaliczyłem dwie kontuzje. Cóż, ryzyko wpisane w życie i ten sport. Dwanaście minionych miesięcy przyniosły mi progres i zmiany w wyglądzie sylwetki. Chwalić się nie będę zdjęciami, bo jeszcze dużo przede mną. Nigdy nie miałem tego na celu. Najważniejsze, że sam ze sobą czuję się lepiej. Ten rok, to również pierwsze starty w zawodach, pierwsze porażki i pierwsze małe sukcesy. Bywały lepsze i gorsze chwile. Bardziej i mniej intensywne tygodnie. Były też chwile zwątpienia i chwile pełnej mobilizacji. Mam świadomość, że mogłem zrobić więcej. Ale wiem, że osiągnąłem dużo. Nie udałoby mi się to, bez pomocy dobrych ludzi i wyrozumiałości moich najbliższych. To Wasza obecność, wiara we mnie… zachęcaliście mnie do działania, wspieraliście słowami otuchy i obecnością. To dzięki Bartkowi Iwickiemu, rok temu, poszedłem na salę, przebrałem się i zostałem… Dzięki Arielowi Piechockiemu, uwierzyłem ponownie swoje możliwości - dzięki trenerze. Uwierzyłem w siebie. Cioteczka, Ty wiesz, że Twoja pomoc przy opiece nad córką, pozwoliła mi na regularne treningi. Dziękuje najbliższym mi osobom za cierpliwość i znoszenie moich humorów w domu - jesteś wielkie Myszki. Należą się też podziękowania Danielowi z BjjFanatics. Dzięki współpracy z tym portalem, jest tu was tak dużo (strona moja swoja rocznice obchodzi dopiero w listopadzie) Dziękuję równie tym wszystkim, których pomagali a pominąłem w opisie. I tak minął rok…




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ #10 Mateusz Siński

Sport lekiem na całe zło...! (wpis zawiera wulgaryzmy)

Poniedziałkowy ból.