I Granda na chwyty.

I na spontanie, i dzięki pomocy kolegi, Tomka… w minioną sobotę wyskoczyliśmy do Warszawy na pierwszą, historyczną, warszawską Grandę na chwyty. To tylko przedsmak tego, co ma podobno dziać się w listopadzie - tak zapewniają autorzy "Grandy na chwyty". Międzyklubowe sparingi w kimonach, odbyły się na dystansie sześciominutowych rund. Podział był na białe i kolorowe pasy. Co odważniejsi, Ci „z białymi”, pokusili się na sparing z „wyższymi” pasami. Stoczyłem tego dnia chyba osiem sparingów. Dla osoby trenującej w GI niezwykle rzadko, to chyba dość spory wyczyn. Myślę tu o sobie. Sparingi kończyłem z różnymi rozstrzygnięciami. Jak to w sportowym życiu bywa: raz na wozie, raz pod wozem. Oczywiście, doświadczenie zdobyte na takich sparingach, z ludźmi z różnych klubów w Polsce, to niezła szkoła. Doświadczam tego za każdym razem, kiedy uczestniczę w tego typu spotkaniach. Przy okazji pobytu w stolicy odwiedziliśmy targi FIWE. Ogrom firm z branży fit/sport, ciekawe persony, z którymi można pogadać, cyknąć sobie zdjęcie. Kolejny, ciekawy, sportowy dzień, za mną. Pierwsze sparingi w kimonach - bardzo fajne doświadczenie.





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ #10 Mateusz Siński

Sport lekiem na całe zło...! (wpis zawiera wulgaryzmy)

Poniedziałkowy ból.