Grapplethon Warszawa II - dla Dawida

Sobota. Ruszam więc. Kierunek Warszawa. Start: godzina 12:00! Rundy po 6 minut. Sparingi… można było zrobić ich aż 30. Plan był taki: przekulam wszystkie. I wszystkie przekulałem. Jestem bardzo zadowolony. Grapplethon w Warszawie odbył się po raz drugi. Ubiegłoroczną edycję opisałem tutaj: Grapplethon I edycja. A jak było w tym roku? Równie ciekawie. Może mniej zwawodników na macie, ale poziom Jiu Jitsu na wyższym szczeblu. No chyba, że to moje obłędne wyobrażenie związane z BJJ, powodują takie myślenie (hehe). Po raz kolejny przedział umiejętności: od początkujących, po black belt. Organizatorzy Grapplethonu, jak to zwykle bywa, po raz kolejny pomagali potrzebującemu dziecku. Wszyscy uczestnicy wydarzenia, niezależnie od przynależności klubowych, miejsca zamieszkania czy umiejętności, swoim udziałem, przyłączyli się do szlachetnej akcji. Wszyscy dla Dawida. Sport łączy ludzi i pomaga potrzebującym, tak… bez rozgłosu. To jest to, co mi się podoba. Łącznie, prawie 8 godzin w drodze i 3 godziny na macie, a człowiek ma więcej energii niż kiedykolwiek. Zauważyłem, że takie dni motywują mnie jeszcze bardziej do treningów. To na tyle. Kto był, zapewne nie żałuje. Do zobaczenia na kolejnym wydarzeniu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ #10 Mateusz Siński

Sport lekiem na całe zło...! (wpis zawiera wulgaryzmy)

Poniedziałkowy ból.