Sport lekiem na całe zło...! (wpis zawiera wulgaryzmy)
Któż nie doznał w życiu jakiegoś niepowodzenia, smutku, bólu straty. Niektórzy swoje żale wylewają w inny sposób i psioczą na los na swój prywatny użytek. Jedni idą w stronę używek, alkoholu, zakupów i jakieś jeszcze inne świństwa. Inni znęcają się na najbliższych, na rodzinie czy zwierzętach (kurwy). Są i tacy, którzy swoje żałosne życie odreagowują, znęcając się na podwładnych czy pracownikach psychicznie ( też kurwy). Kto jest gorszą kurwą trudno określić.
Jedno można powiedzieć jasno i wyraźnie, zazwyczaj tacy ludzie nie uprawiają żadnego sportu. Bynajmniej z moich spostrzeżeń tak wynika. Znam kilka gnid…
Wczoraj pomagałem sąsiadom ze skutkami zalana mieszkań po pęknięciu rury wodociągowej. I… jak niewielu ludzi pomagało, tych, którym los sprzyjał - również łapałem się za głowę. Biegając na bosaka - w japonkach, w zimnej wodzie po kostki, ratując ludzki dobytek - często całego życia… słysząc „troskę” szacownych pań tylko o własne wiaderko („panie, to moje wiadro – żeby nie zginęło”), odechciewa się wszystkiego. No i jak tu żyć „moi drodzy”?... no i jak żyć tak po prostu?
Po co to piszę?
Wylewając moje rozważania „na papier”, jest mi lżej, jestem lżejszy o problemy swoje i ludzi mnie otaczających. Nie zapominam jednak o tym, że najlepiej jest wyżyć się na treningu a nie na bliskich, na zwierzętach, otaczającym mnie świecie… Sport lekiem na całe zło…!
Jedno można powiedzieć jasno i wyraźnie, zazwyczaj tacy ludzie nie uprawiają żadnego sportu. Bynajmniej z moich spostrzeżeń tak wynika. Znam kilka gnid…
Wczoraj pomagałem sąsiadom ze skutkami zalana mieszkań po pęknięciu rury wodociągowej. I… jak niewielu ludzi pomagało, tych, którym los sprzyjał - również łapałem się za głowę. Biegając na bosaka - w japonkach, w zimnej wodzie po kostki, ratując ludzki dobytek - często całego życia… słysząc „troskę” szacownych pań tylko o własne wiaderko („panie, to moje wiadro – żeby nie zginęło”), odechciewa się wszystkiego. No i jak tu żyć „moi drodzy”?... no i jak żyć tak po prostu?
Po co to piszę?
Wylewając moje rozważania „na papier”, jest mi lżej, jestem lżejszy o problemy swoje i ludzi mnie otaczających. Nie zapominam jednak o tym, że najlepiej jest wyżyć się na treningu a nie na bliskich, na zwierzętach, otaczającym mnie świecie… Sport lekiem na całe zło…!
Komentarze
Prześlij komentarz