Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2017

24h Maraton BJJ - druga edycja

Obraz
Odpuściłem, po 8 godzinach na macie musiałem. Po sparingu ze stukilogramowym kolesiem coś zgrzytnęło. Z zaciśniętymi zębami przekulalem jeszcze dwie godziny. Ile stoczyłem waleczek? Sam nie wiem. Może dowiem się po weekendzie. Wiem, że to najwięcej moich sparingów jednego dnia, odkąd trenuję. Mimo, że ból nieco zelżał, nie obejdzie się bez wizyty u lekarza. Powrót pociągiem do domu pozwala mi na chwilę refleksji. Do Gdańska wybrałem się wczesnym rankiem pociągiem. Spokojnie dotarłem na miejsce. Na liście startowej zostałem zapisany jako 21 zawodnik. Dobry numer - pomyślałem. Każdy z zawodników podawał swój numer podczas sparingu. Ot, taki system ewidencji, pomocny do prowadzenia statystyki odbytych walk przez każdego z zawodników. Adam wraz z ekipą przygotowali niesamowitą imprezę charytatywna. Wybór sali judo na gdańskiej AWF to strzał w dziesiątkę. Obfitość miejsca i przestrzeni . Podczas drugiej już edycji tej imprezy, organizatorzy wprowadzili atrakcje w postaci godzinnych semina

Nieprzespane noce.

Jak macie przed jakimś wyjazdem, ważnym wydarzeniem? Macie sraczkę przed zawodami? Jak sobie radzicie ze stresem przed startem? Psycholog sportowy – specjalizacja nie powstała bez powodu, prawda? Egzamin dojrzałości… każdy kto przystąpił, wie jaki to stresik. Nie każdy jednak startuje w zawodach. Nie każdy bierze udział w wydarzeniach, na które trzeba pojechać do innego miasta i przemieścić się w samemu do wyznaczonego punktu, spotkać tam obcych ludzi. Ja pierwszą daleką, samotną podróż pociągiem odbyłem, mając chyba z 12 lat. Wsiadałem do wagonu i mimo, że w perspektywie miałem trzy przesiadki, miałem luzik. A teraz mnie się odmieniło jakoś. Teraz przed jakimś wydarzeniem, mam zazwyczaj dwie - trzy puste noce. Budzę się co godzinę, a o 3 czy 4 nad ranem jestem wyspany. Idzie się przyzwyczaić, a nawet polubić. Ciężko jest po takich bezsennych nocach bezpiecznie prowadzić auto 200 km i z pustą głową stanąć na macie i… wygrać. Może z tego oto powodu częściej odnoszę porażki niż zwycię

...mój kawałek podłogi...

Późny wieczór. W tv nic co zaciekawiłoby mnie. Leżę na podłodze i rozmyślam. Zastanawiam się kolejny raz nad tym, co dalej w moim sporcie. Wiem, wiem… może mniej myślenia, więcej działania. Ale czy mało działam? Jak na otaczającą mnie rzeczywistość: praca, dom, trenująca partnerka, rezolutna prawie sześciolatka i... 3 do 6 treningów tygodniowo. To chyba sporo. Rok bez kontuzji motywuje i utwierdza mnie w przekonaniu, że wszystko robię prawidłowo. W 2016 roku, o tej porze, miałem już medale. W bieżącym, podszedłem do startów inaczej. Postanowiłem mniej startować, więcej trenować. Co z tego wyjdzie, zobaczymy. Zbliża się kilka ciekawych wydarzeń sportowych, w których będę uczestniczy. Powtarzam się? A niech tam… przecież to życie, wszechświat decyduje, gdzie się w danym momencie znajdujemy. Dzisiaj właśnie dowiedziałem się, że w weekend startuje w biegu na 103 km kolega. Kozak jest z niego… czyż nie?! Wyobrażacie sobie taki maraaaton? Mówię tu o Przemku Ignaszewskim. I tak sobie myślę:

Seminarium z Maciej Alf Glabus.

Z przesympatycznym Alfem w ch#j pozytywne dwa dwugodzinne treningi. Jednym słowem, seminarium z Maciejem Glabusem. Były to chyba najlepsze godziny treningowe w moim blogersko - sportowym życiu. Pierwszy trening poświęcony był temu, co lubię: pracy z żółwia. Często na sparingach próbuję atakować z tej pozycji. Między innymi dlatego właśnie seminarium odpasowało mi. Prosta prostota i jeszcze raz… prostota. Jednocześnie skuteczne triki, powodujące szybkie zmiany pozycji z żółwia np. do pozycji bocznej. Drugi trening, to gilotyna i wyjścia z trójkąta. I znów jasne, czytelne objaśnianie. Zarazem pokaz technik skutkujących sukcesem. Dzisiaj krótko, bo zmęczenie daje mi się we znaki. I na koniec podsumowanie. Właśnie takie dni, takie spotkania, potwierdzają, że mój powrót do sportu był właściwą decyzją. Sparing z Alfem po jego seminarium, to zaszczyt.

Walę w tynki.

To już chyba szesnasty raz te… walentynki. Je#@ć walentynki. Miłość ma być przez cały rok. To tyle na dzisiaj o obcym święcie w Polsce. Dzisiaj będzie o innej miłości, o takiej do sportu. Miłość czy nienawiść? Oto jest pytanie. Dlaczego je sobie zadaję. Bo nienawidzę biegać. Jednak zakładam portki i cisnę. Nienawidzę niektórych ćwiczeń na CrossFicie. Robię je, bo... muszę, bo wszyscy robią? cholera wie? Tak jak każdy, nienawidzę przegrywać... przegrywam jednak często. Nienawidzę wydawać pieniędzy na karnet, wydaję… odmawiam sobie innych parę rzeczy.  Mimo to, cisnę dalej. Bo o to chodzi, że kocham sport. Nienawidzę i kocham… na pewno tak jest. Bo jak byłoby inaczej, to co bym tu robił? "Tu"= w sporcie, na tej stronie i na treningach. Nieraz przechodzi się ścieżkę od nienawiści do miłości lub w drugą stronę. Miłość do sportu, która dopadła mnie jak grom z jasnego nieba, trwa. Świat jest dziwnie skonstruowany i zwariowany. Walenty to patron wariatów i kochających. Wolę kochać s

Stadionowe Colosseum

Adam Małysz i Krzysztof Ibisz podpisali kontrakty z największą federacją MMA w Europie. Zawalczą na najdroższym stadionie w Polsce. Hehehe. Ale poniosło mnie... Napisałem o Cyrku. Teraz pozwolę sobie napisać o KSW 39 Colosseum i innych akcjach. Kurcze, wszyscy chcą walczyć w MMA. Szymon Kołecki podpisał papier z PLMMA Mirka Oknińskiego. Damiano Janikowski, co nie jest akurat zaskoczeniem, za chwilę stoczy swój pierwszy pojedynek w tej dyscyplinie. Artur Walczak w Slugfest. Kolejne nazwiska - to już nie wiem co o tym myśleć. Wach mówi otwarcie, że chce zawalczyć dla KSW - coś jest na rzeczy. Szpilka tylko czeka na propozycje i nie ukrywa tego. Jakby nie patrzeć, znane nazwiska i MMA. Czy kończy się era polskiego boksu? Czy manewry zawodników pokazują, że MMA daje większe szanse na zarobienie pieniędzy? Ciekawe jak to jest? Pamiętam, kiedy zainteresowałem się tą dyscypliną sportu. Był to w czasach pierwszej publikacji filmu KLATKA Sylwestra Latkowskiego. Kto pomyślałby, że nadejdzie cz

Jestem CrossFiterem? Czyli o Debiutach 2017 słów kilka.

Sobota, czwarty dzień lutego 2017 r. Kierunek podróży - Łódź. Trasa z Grudziądza do celu prosta i szybka. Autostradą… i myk, znaleźliśmy się przed pokaźnym kompleksem sportowym VeraSport. Jak piszą sami o sobie na szyldach: "najwięcej sportu w mieście". Boiska piłkarskie, korty tenisowe, fight club. Wszystko to, plus siłownia i box, robią wrażenie. Na miejscu dużo ludzi. Przewinęło się pewnie z 400 albo i więcej osób podczas trwania imprezy. Szybka i sprawna weryfikacja w punkcie informacyjnym. Pakiet startowy, w tym koszulka dla „starszego brata” . Moja uwaga pod adresem organizatorów: nie wszyscy startujący to dryblasy . No i nadszedł czas omówienia eliminacyjnych treningów, standardów i… można zaczynać. Przede mną odbyło się kilka startów. Wiedziałem co mnie czeka.  WOD #1  “80 reps of pure happiness”  40 - Thrusters 40 kg  40 - Lateral Bar Burpees  Thrustersy, które nie do końca są mi jeszcze znane, a 40- to kilogramowe obciążenie zwyczajnie spowodowało mi barki i n

Cieszą mnie sukcesy innych!

Obraz
Czy pamiętacie program z Przemkiem Ignaszewskim? Wczoraj miał prapremierę swojej pierwszej książki. Celowo tak to ująłem: pierwszej, bo wierzę, że będą kolejne. Vegenerat Biegowy , bo o nim mowa, stworzył chyba najbardziej popularną stronę na FB wywodzącą się z grudziądzkiego światka sportowego. O tym, że Przemo nie jada mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego, mówi sama jego ksywka internetowa. Determinację, z jaką walczył ze swoją nadwagą, wypada określić zwycięstwem wytrawnego mistrza. Tak chyba należy nazwać blogera, który przy okazji wspomnianej potyczki o zdrowie i dobre samopoczucie, spłodzi swoje pierwsze drukowane dziecię. Pozdrawiam i zachęcam do zakupu jakże interesującej pozycji wydawniczej (link znajdziecie na stronie Przema).