Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2016

Na temat odzieży słów kilka...

Po jednym z ostatnich treningów poruszony został temat ciuchów treningowych. Ciekawą sprawą jest zagadnienie zakupów potrzebnego zestawu jeszcze przed rozpoczęciem trenowania. Wielokrotnie słyszę, jak ludzie, zanim pojawią się na treningu (siłownia, sztuki walki, CrossFit), zastanawiają się najpierw w co się ubrać i jakie ciuchy kupić. Znajoma od kilku miesięcy powtarza, że pojawi się na treningach, jak tylko uzbiera na ciuchy (HeHeHe). Czy naprawdę trzeba kupować markową odzież treningową za krocie? Czy przygoda ze sportem wymaga metek markowych produktów? Nie, nie i jeszcze raz nie! Znam osoby, które do teraz (a trenują już kilka lat) trenują w najtańszym t-shircie i spodenkach i… zdobywają medale! Znam też osoby, które tak jak i ja, idąc na pierwszy trening, zabrało ze sobą najstarszą koszulkę i… bum na salę. Wiadomo: komfort ćwiczenia jest bardzo ważny a dobre ciuchy w tym pomagają. Jednak, czy na pewno trzeba zaczynać od tego…? Ja już odpowiedziałem na to pytanie. Będąc przy tem

Co z tym MMA?

Obraz
Widzieliście zapowiedź walki Trybsona z Ozdobą? Czytaliście informacje o powrocie Popka do MMA? Myślę i myślę… i zastanawiam się nad tym, w jakim kierunku to wszystko idzie? "Freak Fighty" na dobre zagościły do polskiego MMA? Czy naprawdę federacje muszą uciekać się do tego typu zabiegów marketingowych? Co mają przynieść takie rozwiązania? O jakiego rodzaju sukces chodzi? Przecież tylu świetnych zawodników mamy w Polsce. Młodzi i ci z dłuższym stażem – ambitni, waleczni, reprezentujący godny poziom. Każdy z nas trenujących wie, jak wiele trzeba z siebie dać, by wziąć udział w amatorskim turnieju i zaistnieć, zwyciężyć chociaż jedną walkę. Taki jeden z drugim gamoń ma trochę hajsu, bo wystąpił w TV, albo zarobił w inny sposób robiąc z siebie błazna… i hop siup - już gwiazda MMA. Czy jest tu ktoś, komu się to podoba, ktoś kibicuje błazenadzie? Nie boję się używać tych słów opisując wspomnianych wyżej panów. No… bo jak ich nazwać? Spoko, trenują przecież, ale niech cisną jak wi

Lato, lato wszędzie, zwariowało, oszalało moje serce...

Lato, lato wszędzie, zwariowało, oszalało moje serce... Drodzy czytelnicy! Jakie są Wasze plany wakacje? Będziecie trenować? … mniej czy więcej? Może zafundujecie sobie wakacyjną przerwę? Doszły do mnie słuchy, że wielu trenujących znajomych robi przerwę. I to przerwę nawet na dwa miesiące. Czyż to nie marnotrawstwo…? Wielu z nas, zapewne po ciężkim sezonie, uważa, że się należy. Osobiście, mając w planach kolejne starty już we wrześniu, postanowiłem zrobić sobie krótki urlop. Tydzień… jeden tydzień, na przełomie lipca i sierpnia. Na poniedziałkowym treningu było nas dwóch na środowym czterech . Czy kanikuła rozpoczęta? Kto ze mną potrenuje? … no kto?

Sport lekiem na całe zło...! (wpis zawiera wulgaryzmy)

Któż nie doznał w życiu jakiegoś niepowodzenia, smutku, bólu straty. Niektórzy swoje żale wylewają w inny sposób i psioczą na los na swój prywatny użytek. Jedni idą w stronę używek, alkoholu, zakupów i jakieś jeszcze inne świństwa. Inni znęcają się na najbliższych, na rodzinie czy zwierzętach (kurwy). Są i tacy, którzy swoje żałosne życie odreagowują, znęcając się na podwładnych czy pracownikach psychicznie ( też kurwy). Kto jest gorszą kurwą trudno określić.  Jedno można powiedzieć jasno i wyraźnie, zazwyczaj tacy ludzie nie uprawiają żadnego sportu. Bynajmniej z moich spostrzeżeń tak wynika. Znam kilka gnid…  Wczoraj pomagałem sąsiadom ze skutkami zalana mieszkań po pęknięciu rury wodociągowej. I… jak niewielu ludzi pomagało, tych, którym los sprzyjał - również łapałem się za głowę. Biegając na bosaka - w japonkach, w zimnej wodzie po kostki, ratując ludzki dobytek - często całego życia… słysząc „troskę” szacownych pań tylko o własne wiaderko („panie, to moje wiadro – żeby nie

Grappler Cup

Obraz
Pół roku istnienia klubu. Koniec sezonu. Świetna zabawa! Wewnętrzny turniej "Grappler Cup" podzielony na grupy: dzieci oraz dwie grupy mężczyzn -67 kg i od +67 kg. Szkoda, wielka szkoda, że dziewczyny nie zdecydowały się do zapisania i sprawdzenia swoich dotychczas zdobytych umiejętności. Świętna zabawa dzieciaków. Rywalizacja w testach "na kartkach" jak i na macie. Ciekawe starcia w obu grupach, walki na maksa - a miało być na 90% hehe. Fajna inicjatywa trenera i ciekawe przygotowanie imprezki z nagrodami dla wszystkich i medalami dla osób z podium. Na wyróżnienie(moim zdaniem) zasłużył Andrzej Miąsko, który w swojej kategorii przegrał dopiero w finale wygrywając wszystkie eliminacyjne przed czasem. No i Mateusz Aniszewski za oddanie miejsca w dalszej rywalizacji po zwycięstwie, koledze z powodu bólu w plecach. Na koniec kilka słów o mnie. Przegrane dwa pojedynki przed czasem ze wspomnianym Andrzejem i na punkty z Pawłem Kondrackim. Porażki nawet na tego typu po

Mój pierwszy raz.

Obraz
Pamiętasz kiedy pojawiłeś się/pojawiłaś po raz pierwszy na treningu? Pierwsze spotkanie z nowymi znajomymi w szatni. Pierwsze wejście na salę, na matę treningową, na siłownię? Pamiętacie jeszcze ten wewnętrzny wybuch adrenaliny i plany? Ja dobrze pamiętam mój pierwszy dzień w klubie Bokserskim Start Grudziądz. Był to 1998 rok. Miałem wtedy 14 lat. Na trening zabrał mnie kolega, który już miał osiągnięcia w tej dyscyplinie. Nie mówił, że będzie ciężko... . przecież o to chodziło, by było ciężko. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, jak bolą mięśnie po ciężkim treningu… . Jak boli obita twarz to ja wiedziałem od dziecka. Zamieszkiwałem na nieciekawej dzielnicy. Ale to co innego. Nie wiedziałem jak działa chłopięca rywalizacja w robieniu kawałów. Te związywane nogawki  w spodniach... cholera, są to niezapomniane chwile.  Pierwsze łzy bólu i pierwsze porażki na sparingach. Ale... ale i pierwsze sukcesy,  pierwsze zawody w życiu na profesjonalnym ringu bokserskim i... i pierwsze "zgaszone św

gruby?? GrUbAs!!

Obraz
"co to? kto to? czy to sen czy jawa? czy to moja chora wyobraźnia?" Serio, myślałem że efekt jojo, to tylko Panie mają (uśmiecham się sam do siebie). Niecały miesiąc i 10kg na plus. I do tego prawie wszystko rozlokowało się w obwodzie pasa. Wszystko to, co wypracowałem, straciłem. Rozleniwiłem się, tłumaczyłem kontuzją, miałem fatalny grafik w pracy… . Kolejna nauczka na drodze do powrotu na szlak sportowego trybu życia. Nie rozczulać się nad sobą. No nic! Trzeba wziąć się w garść i działać, działać i jeszcze raz działać. Samodyscyplina jest w cenie. Najtrudniejszy okres wakacyjny przed nami wszystkimi, urlopy, wakacje, laba, czas na zwolnionych obrotach. Wielu z nas już przygotowało formę na plażing. A ja... no cóż, ja grubasek :)

Wreszcie startuję z własnym blogiem.

Obraz
Po długich przemyśleniach ruszam z prawdziwym blogiem, na początek postaram się wstawić wszystkie archiwalne wpisy. Cierpliwości. Zaglądajcie na mój fan page klik